Co cię teraz wkurza w świecie fitnessu lub podnoszenia ciężarów?
Wiele. Oto lista:
Największym problemem, który dosłownie rujnuje dzisiejszą branżę fitness, są głupi ludzie, którzy są zbyt głupi, by zdać sobie sprawę, jak głupi są, ale nalegają na udzielanie rad ludziom, którzy tak naprawdę nie zdają sobie sprawy, że ci ludzie są tacy głupi… więc gwiazdy fitness w Internecie.
Potrzeba czegoś więcej niż konto na Instagramie, kilku subskrybentów YouTube i przyzwoitą definicję ab, aby nazwać siebie trenerem. Niektóre faktyczne referencje byłyby dobrym początkiem. Może spróbuj uzyskać certyfikat lub stopień naukowy związany z tą dziedziną. Przyjmę jakiekolwiek pozory formalnej edukacji fitness, ale „przeczytałem dużo artykułów” się nie liczy.
Lub odwołaj się do kilku klientów, którzy przeszkolili się z Tobą, zanim zacząłeś publikować w mediach społecznościowych lub udowodnij swoją wiarygodność, osiągając coś w konkurencji samodzielnie. Nie musi to oznaczać, że zajęliśmy pierwsze miejsce w konkursie ogólnokrajowym, musimy tylko wiedzieć, że cały powód, dla którego ktokolwiek poza Twoim domem zna Twoje imię, wynika z czegoś ważniejszego niż „Pracowałem przez jakiś czas i myślę, że wyglądam całkiem nieźle, brah, więc powiem wszystkim, co muszą zrobić.”
Kiedy nieświadomy mięsożer mówi swoim 90 000 subskrybentów, że chodzenie po okolicy z 10-kilogramowymi ciężarkami rozwiąże ich problemy z dolną częścią pleców, lub gdy około 104-kilogramowa laska w stringach w kolorze skóry daje swoim zwolennikom rady, które budują drżące pośladki i dokładnie zero mięśni w dowolnym miejscu w innym przypadku przemysł zmierza w złym kierunku.
Na szczęście możemy rozwiązać ten problem w ten sam sposób, w jaki radzimy sobie z reality show. Po prostu przestań oglądać te bezmyślne, bezużyteczne, bezcelowe marnowanie czasu. Chociaż media społecznościowe obecnie pozwalają każdemu mówić do wszystkich o wszystkim, jeśli polubienia przestaną pojawiać się, wypuszczą kilka kolejnych filmów, zanim znikną, i miejmy nadzieję, że ponownie przemyślą swoją ścieżkę kariery.
Tego typu ludzie albo są etycznie bankrutami i nie mają nic przeciwko udzielaniu złych rad, o ile wyszywają to ich kieszenie, albo są po prostu zbyt głupi, by rozpoznać, jak okropne są ich rady. Ponieważ jestem optymistą, mam nadzieję, że to drugie. - Chris Colucci
Nie lubię kłótni między kulturystami, ciężarowcami i CrossFitterami. Dlaczego jednego trzeba uważać za lepszego od drugiego?
Ciągle słyszę, jak sportowcy dyskredytują innych sportowców w różnych dyscyplinach. Nie ma ważniejszego od drugiego. Sporty siłowe i sporty sylwetkowe mają pewne cechy wspólne, jeśli chodzi o trening, dietę i styl życia, więc zamiast spędzać czas na waleniu sobie nawzajem, moglibyśmy czerpać korzyści z siebie nawzajem. Branża fitness to stosunkowo niewielka społeczność, więc bylibyśmy znacznie silniejsi, gdybyśmy byli bardziej otwarci i wspierali naszych innych sportowców, niezależnie od ich sportu.
Niedawno zacząłem rywalizować w nowym sporcie o nazwie Super League. Jest to część wyniku dotycząca budowy ciała uzyskana na podstawie pomiarów oraz część dotycząca siły oparta na 8 ruchach po 12 powtórzeń każdy. Jest to zupełnie inna dyscyplina niż jakikolwiek inny sport, a sportowcy, którzy przodują w Super League, pochodzą z różnych środowisk sportowych. Wspaniale jest widzieć zawodowców IFBB, światowej klasy trójboistów i CrossFitterów rywalizujących ze sobą z szacunkiem.
Wszyscy kulturyści nie są słabi. Wszyscy trójboiści nie są grubi. Wszyscy CrossFitterki nie są cipkami. - Bronwen Blunt
Szkolę ludzi od 30 lat, a moim ulubionym irytacją jest mentalność „Chcę tego teraz”.
To nadgorliwy tata, który chce przygotować swoje dziecko do następnego sezonu sportowego i daje mi cztery tygodnie na przygotowanie. To starzejąca się mama, która musi schudnąć 25 funtów w ciągu najbliższych trzech tygodni, aby wybrać się na wycieczkę dziewczyn. To sportowiec pyta: „Co bierzesz, żeby stać się tak dużym i silnym?”
Nie obchodzi mnie, czy dosłownie napompowałeś swój tyłek każdym PED, który możesz zdobyć, zyski wymagają czasu. Mnóstwo czasu. Zacząłem trenować, gdy miałem 12 lat i opuściłem 14 sesji w tym okresie. Ile osób opuszcza sesję w tygodniu, pomija posiłek i nie odpoczywa wystarczająco? Odpowiedź jest jak najbardziej, ponieważ brakuje im cierpliwości i konsekwencji, aby wykonać pracę niezbędną do uzyskania wyników.
Wspaniałą rzeczą w tym stuleciu jest to, że jeśli możesz ominąć bzdury, szarlatanów i podróbki, możesz znaleźć świetne informacje o tym, jak uzyskać formę. To właśnie przyciągnęło mnie do T Nation, wielu trenerów z prawdziwego świata, którzy nie tylko rozmawiają, ale także spacerują. - Chad Coy
Nie chcę być tym facetem. Wiesz, starszy facet na siłowni, który do mdłości wspomina swoje wyczyny podnoszenia i doskonałą etykę treningową swojego pokolenia.
Cóż, ryzykuję, że będę tym facetem. Podnoszę od prawie 30 lat, więc zasłużyłem na kontuzje i modzele. Nie będę się chwalić, ile kilogramów przeniosłem w wieku 20 lat, ale jest kilka rzeczy, których bardzo mi brakuje w środowisku podnoszenia sprzed kilkudziesięciu lat.
Mam dość gumowanych obciążników i zderzaków. Tęsknię za dniem, w którym brzęk żelaza na końcu przysiadu dał mi znać, że jeśli tak naprawdę nie chcę kolejnego powtórzenia, ciężar zakopie mnie w dziurze. Tęsknię za trzaskiem żelaza, gdy brakowało martwego ciągu.
Ale teraz wszystko jest gumowane, jakby w celu wysterylizowania siłowni autentycznym hałasem treningowym lub jakąkolwiek formą niebezpieczeństwa lub męskości. Guma jest miękka i cicha; żelazo nie jest. Nawet maszyny, które kiedyś wymagały podnoszenia żelaznych płyt na żelazne kołki w celu ich załadowania, zostały zastąpione zgrabnym wyborem sworzni ze stosu obciążników. Widziałem, jak inne maszyny dosłownie liczą twoich powtórzeń. Żałosne. Czasami trenuję w małej siłowni o nazwie Eastside Gym, ponieważ wciąż mają żelazne talerze, duże miski z kredą i niektóre oryginalne elementy Hammer Strength, które wymagają dodania talerzy.
Może w końcu nie jestem tym facetem. Może mój niepokój jest rzeczywiście z korzyścią dla przyszłych pokoleń ciężarowców - przyszłość, w której trening jest naznaczony krwią, potem i łzami, a nie gumowymi ciężarkami i dopasowanymi kolorystycznie butami, strojem treningowym i nausznymi słuchawkami Beats. - Mark Dugdale
Samozwańczy eksperci.
Świat programowania i doradztwa online rozrósł się wykładniczo w ciągu ostatnich kilku lat. Miałem szczęście być liderem w dziedzinie programowania online, przyjmując klientów już w 2010 roku i traktując to bardzo poważnie.
Ale jest wielu samozwańczych ekspertów, którzy nie mają żadnego interesu w sprzedawaniu innym porad dotyczących programowania lub sprawności, ponieważ ich brak praktycznej wiedzy naraża sportowców na ryzyko. Mówiąc najprościej, istnieje wiele aspektów czyjegoś CV, które należy wziąć pod uwagę, zanim powierzysz mu swoje dobre samopoczucie.
Wiedza praktyczna jest tak samo ważna (jeśli nie bardziej) niż jakikolwiek certyfikat lub książka, którą Twój trener mógł przeczytać i powinna być wymogiem. Potencjalni klienci muszą odrobić pracę domową na temat tego, od kogo zasięgają porady. Tylko dlatego, że trener może występować na wysokim poziomie lub ma świetną sylwetkę, nie oznacza, że ma kwalifikacje do trenowania innych.
To kolejny aspekt dochodzenia, który nie zajmuje więcej niż kilka minut. Poświęcenie czasu na upewnienie się, że Twój trener ma wszystko, czego potrzeba, aby przenieść Ciebie lub Twoich klientów na wyższy poziom, może zająć Ci dużo czasu. Możesz nawet przenieść swoje śledztwo na wyższy poziom. Istnieją witryny, które mają rejestry niektórych z najlepszych certyfikatów fitness i mogą faktycznie potwierdzić, że Twój trener ma certyfikaty, które twierdzi, że je posiada. Możesz być zaskoczony wynikami, gdy to zrobisz.
Ogólnie rzecz biorąc, najpierw odrób pracę domową. Twój potencjalny trener z pewnością powinien ćwiczyć to, co głosi, ale pamiętaj, że posiadanie elitarnych umiejętności sportowych i elitarnej sylwetki nie oznacza, że kwalifikuje się do elitarnego trenera. Jeśli chodzi o Twoje bezpieczeństwo, akceptuj tylko najwyższe standardy. - Jason Brown
Natychmiastowi trenerzy i sportowcy.
Nie zrozum mnie źle, zdarzają się czasami (bardzo rzadkie) wyjątki - ktoś wchodzi do sportu i od razu wyróżnia się zarówno jako sportowiec, jak i trener. Jednak w większości przypadków tak nie jest, a dzisiejsza branża fitness działa bardziej tak:
Prawda? Wyloguj się z aplikacji społecznościowych i zabierz swój tyłek na siłownię. - Amit Sapir
Dosłownie nic mnie teraz nie wkurza. W rzeczywistości można powiedzieć, że mój „miernik dawania gówna” jest najniższy w historii, jeśli chodzi o szukanie konfliktu w branży fitness.
Ludzie mają wystarczająco dużo negatywności w swoim życiu. Dostają to za każdym razem, gdy włączają wiadomości, otwierają przeglądarkę internetową, słuchają radia, przeglądają media społecznościowe, a nawet rozmawiają ze znajomymi. W erze, w której populacja staje się grubsza i niezdrowa - po części z powodu ludzi ćwiczących rzadziej niż kiedykolwiek wcześniej - po co się irytować czymkolwiek, co sprawia, że ludzie są bardziej aktywni??
Jako ojciec, mąż i właściciel firmy, szczerze mówiąc, mam więcej powodów do zmartwień niż kłótnie w Internecie o tym, czy konieczna jest bezpośrednia praca ramionami, czy też hańbą jest, że jakiś model z Instagrama udziela porad dotyczących fitnessu. Czy są rzeczy, które moim zdaniem można poprawić w branży fitness?? Absolutnie. Czy myślę, że wkurzenie coś z nimi zrobi? nie.
Jako punkt odniesienia spędzam ogromną część swojego czasu na kontaktach z zawodowymi graczami w baseball. Najlepsze hity w historii „przegrywają” w 60-70% przypadków. Jeśli zapytasz ich, kim są ich ulubieni menedżerowie i trenerzy, w 99% przypadków powiedzą ci o bezwarunkowo pozytywnych facetach, którzy potrafili przejść milę w ich butach. Nigdy nie zachwycają się kapryśnym palantem, który cały czas ich ostro jeździł, zawsze wskazywał na problemy i nigdy się nie uśmiechał.
Złość może działać przez kilka dni, ale faceci są znieczuleni na to leczenie i zaczynają ich wyciszać. A ci faceci dostają miliony dolarów za „znoszenie” negatywności i porażek; dlaczego mielibyśmy integrować tę strategię z ludźmi, którzy faktycznie powinni być chwaleni za przynależność do mniejszości, która faktycznie ćwiczy (i bez wynagrodzenia)?
Rantowanie może być zabawne w Internecie, ale rzadko pomaga w tworzeniu rozwiązań problemów. - Eric Cressey
Stopnie powinny być bardziej doceniane.
W hierarchii edukacji jest to stopień, potem dyplom, a następnie certyfikacja. Stopnie i dyplomy wymagają znacznie więcej pracy, a poszczególne osoby otrzymują znacznie więcej wykształcenia. Certyfikat ma oznaczać, że dana osoba otrzymała niepełne wykształcenie i jako taka, że certyfikat wygaśnie, chyba że dana osoba regularnie ukończy zajęcia w ramach kształcenia ustawicznego (CEU).
W jakiś sposób w świecie fitness cały ten system został odwrócony do tyłu. Istnieją osoby, które wydają się cenić certyfikat bardziej niż dyplom lub dyplom w tej dziedzinie.
Pamiętam, kiedy po raz pierwszy ukończyłem college (z tytułem licencjata z kinezjologii), w jednym miejscu, do którego aplikowałem, zapytałem: „Skąd masz dyplom?Pomyślałem: „Po co mi do cholery certyfikat, mam dyplom w tej dziedzinie!”
Dobrą wiadomością jest to, że w ciągu ostatnich 15 lat sytuacja się poprawiała, ale od czasu do czasu wciąż spotykam menedżera ds. Rekrutacji, który ma listę akceptowanych certyfikatów, od których zatrudnia, a mimo to nie przyjmuje osób ze stopniami lub dyplomami bez nich. certyfikaty (ale akceptują te certyfikaty bez dyplomu lub stopnia).
Przejrzyjmy. Dyplom wymaga 4 lat dość obszernych studiów z anatomii, fizjologii, biomechaniki, sprawności i odżywiania na poziomie kolegiaty. Czy to prawda, że większość programów studiów wyższych mogłaby poprawić ich praktyczne wymagania? Zdecydowanie (i nie sądzę, że certyfikacja w najmniejszym stopniu rozwiązuje ten problem), ale dyplom to bardzo solidny początek.
Dyplom wymaga ponad 500 godzin w wybranej dziedzinie. Dobra wiadomość jest taka, że możesz chodzić do szkoły specjalnie na trening osobisty. Otrzymujesz wszystkie fajne akademickie rzeczy z dyplomu wraz z ponad 200 godzinami doświadczenia na siłowni - ćwicząc, ucząc się obsługi sprzętu, symulując rzeczywiste sesje treningu osobistego. A to kosztuje około jednej dziesiątej stopnia, a nawet mniej, jeśli idziesz do kolegium poza stanem.
Certyfikacja to zazwyczaj samokształcenie. Rejestrujesz się online, dostajesz pocztą kilka książek i materiałów do nauki i uczysz się samodzielnie we własnym tempie. Nigdy nie wchodzisz na siłownię ani nie spotykasz się osobiście z instruktorem (lub klientem próbnym). Podchodzisz do jednego testu zawierającego około 120 pytań w centrum egzaminacyjnym. Jeśli zdasz, masz certyfikat na 2 lata i obowiązkowe jest zdawanie CEU, aby zachować certyfikat, ponieważ edukacja była tak ograniczona. O ile nie zamierzasz szkolić klientów wyłącznie online, nie widzę, w jaki sposób nauka online kwalifikuje kogoś do zostania trenerem osobistym.
Do jakichkolwiek menedżerów ds. Rekrutacji: nie pytaj, jakie certyfikaty ma ktoś. Powinien to być tylko jeden element zamówienia w CV. Zamiast tego zapytaj, jakie ma wykształcenie, które czyni go wykwalifikowanym trenerem personalnym? - Tim Henriques
Jeszcze bez komentarzy