Zatrudniłem psychologa sportowego do podnoszenia ciężarów i tego się nauczyłem

4459
Thomas Jones
Zatrudniłem psychologa sportowego do podnoszenia ciężarów i tego się nauczyłem

Wyobraź sobie, że jesteś w trakcie podnoszenia ciężarów i wszystko idzie nie tak. Tyle, że to nie tylko jedna sesja, to ciągłe zjawisko. Pokonujesz siebie, zanim dotkniesz sztangi, a kończysz się frustracją i przytłoczeniem.

To było moje doświadczenie i wystarczyło. Na drodze do zostania lepszym sztangistą spędziłem czas nad moją techniką, aby zwiększyć prędkość i wydajność. W tym momencie następnym logicznym krokiem dla mnie było zatrudnienie psychologa sportowego, aby wzmocnić moją grę umysłową.

Jak to się wszystko zaczęło

Często nagrywam swoje podniesienia, aby zobaczyć, jak mogę się poprawić. Stało się to jeszcze ważniejsze, gdy mój trener w podnoszeniu ciężarów był daleko. Doskonale pamiętam jedną sesję, ale nie ze względu na łatwość podnoszenia poprzeczki - wręcz przeciwnie. To był dzień wyrwania mocy 1RM i miałem sztangę załadowaną do 53 kg (116.8 funtów), wagę, którą konsekwentnie uderzałem w przeszłości.

Dosłownie przyciągnąłem drążek do czoła, ale jakoś skończyło się brakiem windy. Coś związanego z upadkiem pod barem nęka mnie zarówno podczas rwania, jak i czyszczenia i szarpania tak długo, jak podnoszę.

Musiałem przejść przez ten brak i dopiero po tej sesji wiedziałem, że nie mogę tego zrobić sam.

Zdrowie psychiczne było czymś, z czym walczyłem przez jakiś czas poza podnoszeniem ciężarów i intuicyjnie wiedziałem, że musi to zostać uwzględnione również w moim sporcie. Kiedy wróciłem do domu, odszukałem psychologów sportowych i natknąłem się na trenera Billa Cole'a. Po dalszych badaniach odkryłem, że trenował olimpijczyków (w tym ciężarowców), wiele profesjonalnych drużyn sportowych i mistrzów świata.

Improving My Mental Game

Tego dnia wypełniłem ocenę online i po moim pierwszym spotkaniu z trenerem Billem było dla mnie jasne, że to on jest trenerem, którego szukałem. Podobał mi się fakt, że był miły, uważny i dał mi różne narzędzia, które poprowadziły mnie do celu. Zostawił mi wybór, który z nich działa najlepiej. Początkowo zaczęliśmy od trzech sesji, a tematy, które się podczas nich pojawiały, miały być życzliwe, ciekawskie i obecne.

Być miłym

Podczas naszej pierwszej wspólnej sesji coachingowej trener Bill powiedział coś, co mnie pobudziło: „Bądź dla siebie miły.”

Było wiele przypadków, w których stwierdziłem, że mówienie o sobie jest wyjątkowo surowe. Spędziliśmy prawie godzinę, omawiając sposoby, w jakie mógłbym ćwiczyć używanie więcej współczucia w moich wewnętrznych dialogach. Przydzielił mi zadanie samodzielnego prowadzenia dziennika, w którym zapisywałem, co przychodzi mi do głowy w celu poszukiwania trendów.

Jedno polaryzujące doświadczenie w tym ćwiczeniu miało miejsce, gdy odtworzyłem film przedstawiający przysiady z przodu. Byłem tak podekscytowany, że uderzyłem w swoje 90 procent, ponieważ od miesięcy nie robiłem ciężkiego przysiadu z przodu. Jednak moją pierwszą myślą podczas oglądania filmu nie było to, jak silnie wyglądam - chodziło o to, jak „gruby” wydawało mi się, że wyglądam.

Rozmawiając o tym z trenerem Billem, przepełniała mnie wściekłość i smutek, ponieważ zdawałem sobie sprawę, jakie to podłe, ale trzeba to było wydobyć na powierzchnię. Wiem, że to nie będzie ostatni raz, kiedy będę miał negatywną lub samodeprecjonującą myśl, ale nauczyło mnie, że kontroluję, ile uwagi im poświęcam.

Ciekawość

Jak większość sportowców, jestem zorientowany na cele i przywiązuję dużą wagę do tych celów. Te cele znajdują odzwierciedlenie w moim programowaniu i jeśli na przykład jestem zaprogramowany na osiągnięcie określonego procentu, jedyną opcją, jaką sobie daję, jest ich osiągnięcie. Jeśli tego nie zrobię, wtedy negatywne myśli zaczynają napływać. To, czego nigdy nie biorę pod uwagę, to wszystko inne: mój sen, moje odżywianie, mój stres, jak się czuję i wszystkie inne czynniki, które mogą mieć ogromny wpływ na wydajność.

Ma to szczególne znaczenie, gdy jestem w przedziale 90/95 procent. Panikuję za każdym razem, niezależnie od mojej zgodności z tymi liczbami. Pokonuję siebie, czytając program na dany dzień.

Trener Bill rzucił mi wyzwanie, abym podszedł do sesji z ciekawością, zwłaszcza gdy widzę wysoki procent. Zamiast mówić sobie: „Uderzę 95%”, przeformułowuję tę myśl na: „Zastanawiam się, czy dziś uda mi się osiągnąć 95%?„To prosta zmiana sposobu myślenia, ale jak dotąd zmiana ta doprowadziła do znacznie przyjemniejszych i bardziej udanych sesji podnoszenia ciężarów.

Jest obecny

Zmiana pozycji na prowadzenie z ciekawością dała mi swobodę bycia bardziej obecnym na peronie. Zamiast mieć głowę przepełnioną strachem i wątpliwościami, pracowaliśmy nad technikami skupiania się na wyciszeniu mojego umysłu. Dał mi narzędzia takie jak „Look and Label”, które jest tak proste, jak rozglądanie się po sali gimnastycznej i oznaczanie rzeczy, które widzę w mojej głowie, aby przerwać negatywne, samo-deprecjonujące myśli.

Dla mnie inną ważną częścią bycia obecnym było zwracanie uwagi na mój oddech. Odkryłem, że zaciskam szczękę i wstrzymuję oddech, przygotowując się do podnoszenia, a to w połączeniu z goniącymi myślami sprawia, że ​​podejście jest niechlujne.

Podczas następnej sesji podnoszenia ciężarów ćwiczyłem rozluźnianie szczęki i centrowanie się, zanim sztanga opuściła podłogę. Zacząłem podnosić z większą intencją i pewnością siebie, zwalniając i przygotowując się do sukcesu.

Wszyscy mamy wątpliwości i czy to dotyczy naszego sportu, czy nie, zabieramy go ze sobą. Nie czyni nas mniejszymi lub gorszymi, ale czyni nas ludźmi. Tak jak pilnie trenujemy nasze ciało, aby sport był silniejszy lub szybszy, tak samo jesteśmy sobie winni, aby trenować nasze umysły do ​​pracy z nami, abyśmy byli najlepszymi sportowcami, jakimi możemy być.

Idąc naprzód

W trzech sesjach trener Bill dał mi kilka nieocenionych narzędzi do wykorzystania w moim treningu. Teraz skupiam się na wdrożeniu niektórych z nich, zastanowieniu się, które najlepiej mi pasują i stworzeniu rutyny na siłowni dla siebie. Do tej pory było dużo więcej uwagi i znacznie mniej frustracji, ale co najważniejsze, głębokie zaangażowanie w doskonalenie siebie jako kompletnego sportowca.


Jeszcze bez komentarzy