Trener Mike Boyle opowiada historię o stażyście hotshot, który pod koniec pierwszego dnia zapytał, kiedy zostanie przekazany do treningu swojego pierwszego zawodowego sportowca.
Odpowiedź Mike'a była połączeniem ochrypłego śmiechu i dźwięku, który wydajesz, gdy kość kurczaka utknęła w twojej krtani.
Niestety nie jest to rzadkie zjawisko. Przytłaczające poczucie uprawnień niektórych trenerów / trenerów w branży fitness nie wchodzi w rachubę.
Nie oznacza to, że Twoim celem nie powinno być szkolenie profesjonalnych sportowców. Więcej mocy dla Ciebie, jeśli tego chcesz. Irytujące jest to, że 1) nowi trenerzy spodziewają się, że pierwszego dnia otrzymają ramię za milion dolarów, jakby to było normalne zdarzenie, a 2) tak pod wrzucili go do okopów i szkolili „zwykłych” ludzi.
Aby spojrzeć na to z innej perspektywy, trenowałem mojego pierwszego zawodowego sportowca dopiero po sześciu latach kariery i nigdy nie był to mój cel.
Aż do 2007 roku, kiedy zacząłem trenować zawodowych baseballistów, pracowałem z wieloma różnymi ludźmi z różnych środowisk (i nadal to robię) i uważałem to za zaszczyt, że ktoś zapłaciliby mi za napisanie ich programów.
A kogo żartujesz? Jeśli jesteś młodym profesjonalistą fitness i masz rachunki do zapłacenia, to prawda naprawdę zamierzam zagrać w zarozumiałą kartę i podnieść nos na zwykłego Joe, który po prostu chce stracić trochę tłuszczu?
Co więcej, uprawnieni trenerzy są bardziej zainteresowani tym, kiedy zamierzają napisać kolejny świetny e-book, mimo że nigdy nikogo nie przeszkolili… nigdy. Jak w prawdziwym życiu.
Co gorsza, wielu cierpi z powodu złudzeń co do czterogodzinnych tygodni pracy i sześciocyfrowych pensji i czuje, że nie mogą angażować się w pracę, jak wszyscy inni.
Mamy tam trenerów, którzy poproszeni o nazwanie mięśni stożka rotatorów potykają się o ich słowa (to jest tak, w ramię, prawda?), ale czują, że są gotowi zaszczycić świat e-bookiem lub że są mu winni listę profesjonalnych sportowców, ponieważ mają konto na Instagramie.
Ci faceci są zainteresowani budowaniem „marki”, a nie budowaniem podstaw wiedzy i umiejętności.
I nie możemy zapomnieć o trenerach, którzy są zagorzałymi czytelnikami i mają bogatą wiedzę książkową, ale mają niewielkie lub żadne doświadczenie w stosowaniu tego, co czytali.
Są analogiczne do „czarodzieja finansowego”, który obiecuje ci sekrety bycia milionerem, ale dwukrotnie ogłosił upadłość. Albo „ekspert od relacji”, który zapamiętał Kamasutrę, ale nigdy nie przekroczył drugiej bazy.
Widziałem stażystów przychodzących z imponującym życiorysem, ale kiedy poproszono 14-letniego klienta o rozwiązanie problemu martwego ciągu, upadł pod presją.
Doświadczenie ma znaczenie.
Pozwólcie, że zdradzę wam mały sekret: nie ma czegoś takiego jak „trener celebrytów”.”
Jasne, są trenerzy, którzy pracują z wieloma celebrytami, ale nie często się tym chwalą ani nie wykorzystują do marketingu.
Większość z tych, którzy nazywają siebie 1) tylko tych, którzy tak siebie nazywają lub 2) może pracowali z celebrytą, jak sekretarka podologów Kanye Westa, raz, pięć lat temu.
A to, że trener trafia do jednego lub dwóch celebrytów, niekoniecznie oznacza, że wie, co robi. Niektóre z najgorszych, najbardziej wstecznych porad fitness wychodzą z ust „trenerów celebrytów”.”
Część mnie obejmuje tego rodzaju trenera. Wielu trenerów, na których najbardziej patrzę, to faceci (i dziewczyny), którzy robią to dłużej niż niektórzy z nas żyją.
To są ludzie, którzy jako pierwsi powiedzą, że najlepsi trenerzy trener. Podkreślają podstawy i nie polegają na efektownych sztuczkach, aby poprawić ich klientów i sportowców.
To ci sami ludzie, którzy nie boją się zmian i jako pierwsi przyznają się, że byli w błędzie lub przestarzeli w swoim podejściu.
Kiedy jeszcze pracowałem w komercyjnych siłowniach jako trener personalny, rozmawiałem z innym trenerem, który pytając go, jakie dobre książki treningowe czytał ostatnio, odpowiedział: „Już nie czytam. Nauczyłem się wszystkiego, co muszę wiedzieć w tej branży.”
Co za kutas.
Dwadzieścia minut później widziałem go trenującego klienta na piłce BOSU, który miał najgorszą technikę przysiadu, jaką kiedykolwiek widziałem.
Mamy też trenerów, takich jak Dan John, którzy trenują od ponad 30 lat, którzy konsekwentnie kładą nacisk na kontynuację edukacji, mają nienasycone pragnienie ewolucji i są więcej niż chętni do przyznania się do swoich błędów.
Z drugiej strony, mamy kilku trenerów, którzy myślą, że są Mel Siffem, ponieważ czytają Supertraining… pewnego razu.
Wpływa to również na pogląd, jak myślą niektórzy trenerzy ze starej szkoły, ponieważ to, co robili ze swoimi sportowcami 20 lat temu, działało i doprowadziło do pewnego sukcesu, oznacza, że jest to nadal aktualne.
Tak może być - sztangi nadal mimo wszystko pracować - ale trener, który myśli, że wie wszystko i nie chce zmieniać swojego podejścia lub próbować czegoś nowego, często okazuje się niczym innym jak znudzonym, wrednym sukinsynem.
Samo powiedzenie komuś „przestań być cipką i przykucnij” nie robi na mnie wrażenia i nie powinno robić wrażenia na tobie.
Trener: „Kiedy cię oceniałem, odkryłem, że masz ustawione tylne biodra i lewy przedni-wewnętrzny brak równowagi łańcuchowej. Musimy poświęcić dwa tygodnie na pracę nad mechaniką oddychania, abyś mógł osiągnąć lepszą strefę apetytu.”
Klient: „Hm, co? Mówisz po elficku?”
Najgorsi są trenerzy, którzy plują anatomią 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. Ale to nikomu nie robi wrażenia i najprawdopodobniej zniechęci klientów.
Już to rozumiemy. Możesz nazwać wszystkie mięśnie, które wewnętrznie obracają kość udową do tyłu. Czy możesz teraz rozmawiać ze swoimi klientami, jakby byli ludźmi?
Są też trenerzy, którzy przekraczają zakres swojej praktyki i przechodzą na odwyk, diagnozując dysfunkcję faceta lub dziewczynę.
Słuchaj, jesteś osobistym trenerem, a nie lekarzem. Powinieneś być w stanie ocenić ruch i ewentualnie zająć się nim za pomocą ćwiczeń „korekcyjnych” i odpowiednio progresywnego treningu siłowego.
Jednak na pewno nie powinieneś niczego diagnozować ani określać siebie jako „odwyk-byle co”Bez odpowiedniego wykształcenia lub poświadczeń.
Powodzenia, jeśli to zrobisz.
Młodzi trenerzy i trenerzy często pytają: „Jak zostać najlepszym trenerem w tej dziedzinie?”
Wielu oczekuje, że doświadczony trener powie: „x”, „y” i „z” się wydarzy. To byłaby seksowna odpowiedź.
Prawda jest taka, że zbliżam się do piętnastego roku mojej kariery i dopiero teraz czuję, że zaczynam to rozumieć. Nieprzyzwoita odpowiedź, ale prawdomówny odpowiedź.
Mike Boyle powiedział, że minęło 20 lat, zanim ktokolwiek dowiedział się, kim jest. Dwadzieścia lat wczesnego wstawania, szkolenia klientów dwanaście godzin dziennie, czasem nawet pracy w drugiej pracy, zanim poczuł, że „udało mu się.”
Niestety żyjemy w czasach, w których liczba obserwujących na Twitterze - lub postrzegana popularność - ma większe znaczenie niż ich rzeczywista praca. Możesz Kup Następuje Twitter. Nie możesz kupić doświadczenia.
A więc, aby odpowiedzieć na pytanie: Wykonuj swoją pracę, nie spodziewaj się, że coś wydarzy się z dnia na dzień i nie bój się porażki, często żałośnie. W ten sposób stajemy się lepsi.
W ten sposób odniesiesz sukces.
Jeszcze bez komentarzy