Porozmawiajmy o diecie i odporności psychicznej. Czekaj, dieta? Tak, dieta. Wiesz, część równania sprawności, która zamienia najbardziej zrogowaciałą kobietę w małą dziewczynkę w sukience księżniczki Disneya.
Widzisz, szkolenie jest łatwe. Niełatwe do zrobienia, ale łatwe w utrzymaniu dla hardkorowych ciężarowców. Dlaczego? Ponieważ to kochamy. Szlifowanie pod żelazkiem lub leżenie w kałuży potu po metconie jest satysfakcjonujące i zabawne i jest częścią tego, kim jesteśmy.
Ale dieta? Ew. Samo słowo sprawia, że ludzie myślą o deprywacji, nijakim jedzeniu i, cóż, w zasadzie nie robiąc tego, co chcemy robić. Czy masz sukienkę Belle, Cinderella lub Elsa?
„Dieta” to nie tylko jedna godzina dziennie. To cały cholerny dzień - 24/7/365. Łatwo jest się zmartwić na potworny zestaw martwych ciągów. Nie jest łatwo podekscytować się tym, że NIE zjedz czegoś, co naprawdę chcemy zjeść.
Odżywianie jest miejscem, w którym wytrzymałość psychiczna jest naprawdę wystawiana na próbę, ponieważ czasami NIE robienie czegoś jest znacznie trudniejsze psychicznie niż robienie czegoś.
Wiele osób powie Ci, abyś skupił się na wyniku: byciu zdrowym, oglądaniu mięśni brzucha, czymkolwiek. Ale w tej chwili trudno to pojąć, na przykład gdy patrzysz na swoją pierś z kurczaka i suche pieczone ziemniaki, gdy twój kumpel lub współmałżonek gryzie burgera Chili's Big Mouth.
Wtedy głosy zaczynają do ciebie mówić:
Te głosy są formą racjonalizacji, mechanizmem obrony ego, który pomaga usprawiedliwić złe wybory. A te głosy mogą być GŁOŚNE, jeśli chodzi o jedzenie, ponieważ często jesteśmy podziurawieni bardzo realnymi fizycznymi i psychicznymi uzależnieniami od gównianego jedzenia.
Pierwszym krokiem jest rozpoznanie mechanizmu racjonalizacji. Złap się w trakcie robienia tego. Trudno jest dalej robić coś, co zostało nazwane i zdefiniowane w podręczniku psychologii dla pierwszego roku. Sprawia, że czujesz się kiepsko wpadając w tę pułapkę.
Drugi krok może przybierać różne formy, ale oto, co działa na mnie: złość. Trochę się na siebie wkurzam. Przypominam sobie, że nie mam słabej woli. Wracam myślami do czasów, kiedy zdiagnozowano u mnie otyłość. Nie jestem już tym dupkiem wymyślającym wymówki, prawda??
Przypominam sobie, że wszystko, co muszę zrobić, to NIE wkładać do ust jakiegoś gównianego jedzenia i połykać. Mogę to zastąpić czymś prawie równie dobrym, co wspiera moje cele. Hej, jeśli mogę wykonać półgodzinne wyzwanie Dana Johna w martwym ciągu, to z pewnością mogę się oprzeć ciastku, prawda?
Dobra wiadomość jest taka, że po pewnym czasie „czystości” diety, te głośne głosy zamieniają się w szepty, a następnie prawie znikają.
„Zaczekaj, więc radzisz sobie krzyczeć na siebie i nazywać siebie mięczakiem?„Tak, trochę. Czasami wystarczy spakować i skopać komuś tyłek. Najczęściej ten tyłek należy do ciebie.
Jeszcze bez komentarzy