Były siłacz Mariusz Pudzianowski wciąż walczy w MMA

2667
Milo Logan

Prawdopodobnie największy zawodnik strongman wszechczasów, Mariusz Pudzianowski przeszedł na emeryturę w 2009 roku, zdobywając rekordowe pięć mistrzostw świata Strongman. Jest jednym z zaledwie czterech siłaczy w WSM Hall of Fame i przeszedł na emeryturę nie ze względu na zmęczenie lub porażkę, ale raczej skupienie się na innym sporcie: mieszanych sztukach walki (MMA).

Ku radości fanów MMA, najsilniejszy człowiek na świecie miał pokazać swój talent oczywiście słabsi przeciwnicy. Pudzianowskiemu łatwo jest wybaczyć, gdyby zakładał, że wystarczy niewielka ilość szkolenia technicznego; przypuszczalnie jego niewyobrażalna przewaga siłowa doprowadzi go do zwycięstwa. Niestety nie do końca tak się to skończyło.

Pudzianowski podpisał kontrakt z Konfrontacją Sztuk Walki (KSW), polską organizacją MMA, która przyciąga zawodników z całego świata (choć niekoniecznie najlepszych). Po pokonaniu innego Polaka w łatwej walce, przydzielono mu trudniejszy mecz przeciwko japońskiemu kandydatowi 10 i 1, Yusuke Kawaguchi. To też wygrał. Ale wraz z postępem poziomu zawodów, jego słabość umiejętności zaczęła się ujawniać, przegrywając swój trzeci mecz z byłym mistrzem UFC Timem Sylvią (poza KSW), a później z Joshem Thompsonem w wieku 15 i 14 lat, który został szczególnie znokautowany przez Kimbo Slice.

Mariusz Pudzianowski

Przenieś się do aktualnego rekordu Pudzianowskiego (9-5-0-1) i nic dziwnego, że został zdegradowany do walk w Europie, zwykle w Polsce. Pozostawia jego fanów z dala od strongmana lub w inny sposób zastanawiającego się, dlaczego nadal walczy. A jednak, zdeterminowany, aby udowodnić, że jego ostatnie straty w pojedynkę nie są początkiem brzydkiego trendu, planuje ponownie walczyć w Krakowie 3 grudnia z mniej doświadczonym Pawłem Mikołajem (2-1).

Kiedy po raz pierwszy opuścił strongmana, było to dość gwałtowne, zajmując drugie miejsce za „Big Z” Zydrunas Savickas w 2009, jego ostatnim roku w sporcie. Występ Pudzianowskiego w tym miejscu pokazał, że kontuzja łydki, którą doznał w 2008 roku, nie powstrzyma go od przyszłych podium. Być może wtedy, można by spekulować, zobaczył napis na ścianie; Zydrunas Savickas wrócił z zemstą, a tuż za Pudzianem na trzecim miejscu był bardzo młody, głodny i inteligentny Brian Shaw. Ale ten argument może okazać się zbyt mały szacunkiem dla omawianej Sali Sław.

W rzeczywistości globalna popularność mieszanych sztuk walki (MMA) stale rosła od samego początku jako osobliwość typu pay-per-view. W ciągu ostatniej dekady UFC, najcenniejsza na świecie organizacja zajmująca się rozrywką MMA, przejęła i wchłonęła większość swoich głównych konkurentów. Sportowcy z wielu dyscyplin zaczęli przekwalifikowywać się, gdy zobaczyli dostępne dla nich stawki wynagrodzenia. Być może nie na ironię, WME-IMG, właściciel The World's Strongest Man, przejął UFC od Zuffy za 4 miliardy dolarów w lipcu tego roku.

Niestety, siłacze, nawet ci na samym szczycie (którzy rywalizują w The World's Strongest Man), nie są opłacani w takiej skali, jak (popularni) zawodnicy MMA. Ten sport po prostu nie jest dziś tak uniwersalny, a w ciągu roku jest tylko tyle dużych wydarzeń, w których trzeba się poruszać pod ciągłą groźbą kontuzji. Nie ma wątpliwości, że potencjał zarobkowy Mariusza Pudzianowskiego wzrósł ze względu na zmianę punktu ciężkości. A ta zmiana w centrum uwagi wymagałaby schematu treningowego, który byłby całkowicie niemożliwy do zastosowania do jakiejkolwiek kontynuacji jego sukcesu w siłaczu.

Jeśli przegra trzeci raz z rzędu, prawdopodobnie wielki Pudzian będzie chciał (a może powinien) rozważyć przejście na emeryturę, pomimo niezliczonych polskich fanów, którzy pakują areny, aby zobaczyć, jak walczy. Niemniej jednak jesteśmy zmuszeni uznać, że MMA oferuje wyższe dochody niż strongman, zwłaszcza jego najpopularniejszym sportowcom. W Polsce najpopularniejszym sportowcem jest Mariusz Pudzianowski. Jeśli 39-latek odniesie zwycięstwo w grudniu, będzie kontynuował walkę, nawet jeśli mistrzostwo jest trwale poza zasięgiem wzroku.

Uwaga redaktora: ten artykuł jest op-edem. Poglądy wyrażone w tym dokumencie są autorami i niekoniecznie odzwierciedlają poglądy BarBend. Oświadczenia, twierdzenia, opinie i cytaty pochodzą wyłącznie od autora.


Jeszcze bez komentarzy