Jak zachować motywację

1035
Vovich Geniusovich
Jak zachować motywację

Bez względu na to, jak bardzo jesteś zdeterminowany, jeśli pozostaniesz w tej grze wystarczająco długo, w końcu napotkasz okres, w którym po prostu nie będziesz tak zmotywowany do walki z żelazem, jak kiedyś.

Może to być wynikiem wpływów zewnętrznych. Być może dużo pracujesz lub ciężko się uczysz w szkole i stresuje Cię. Może jesteś w związku z partnerem, który nie wspiera Twojego podnoszenia, lub musiałeś się przenieść, a partnerzy treningowi w Twojej nowej siłowni po prostu nie spełniają wymagań.

Czasami przyczyny są wewnętrzne. Jesteś sfrustrowany brakiem postępów i wydaje się, że ciągle doznajesz kontuzji. A może po prostu trening zaczyna wydawać się trochę za bardzo podobny praca.

Jestem pewien, że kiedy po raz pierwszy osiągnąłeś wagę, twój entuzjazm i pragnienie były silne. Nie byłem inny. Odkąd pamiętam, zawsze chciałem być duży i silny. Pamiętam, że jako dziecko zobaczyłem jakiegoś kolesia w szatni i od razu pomyślałem: „Tak właśnie chcę wyglądać!”

Kiedy miałem dziewięć lat, regularnie trenowałem z prowizorycznymi ciężarami i robiłem wszystko, co uważałem, że pomoże mi osiągnąć moje cele. Trenowałem ciężko przez cały rok przez okres dojrzewania i liceum, niezależnie od sportu, który uprawiałem.

Będąc w marines, nawet trenowałem, gdy byliśmy w polu, robiąc podciągnięcia z gałęzi drzew lub pompki z załadowanym plecakiem na plecach, i wymyśliłem wiele innych sposobów, aby trenować w mniej niż optymalnych warunkach. Mieszkając w koszarach, czasami włamałem się na siłownię w środku nocy i trenowałem w ciemności.

Nawet gdy chodziłem do szkoły farmaceutycznej, pracując niezliczone godziny i jednocześnie wychowując rodzinę, moja motywacja do trenowania i rywalizacji nigdy nie słabła.

Pomimo tego, że byłem tak zmotywowany, jak byłem, w końcu dotarłem do miejsca, w którym nagle nie było głodu. Moje cele nie wydawały się tak ważne jak kiedyś. O dziwo, stało się to w najmniej logicznym momencie.

To było nieco ponad cztery lata temu, kiedy po raz pierwszy doświadczyłem prawdziwego braku motywacji i to, co później zdałem sobie sprawę, było zasadniczo wypaleniem psychologicznym. Co dziwne, schodziłem z kilku świetnych wykończeń i rzeczy nie mogły wyglądać lepiej dla mnie. W 2006 roku wygrałem mistrzostwa Arnolda Schwarzeneggera w klasycznym trójboju siłowym WPO, a następnie w 2007 roku zająłem drugie miejsce na tej samej imprezie. Trenowałem przygotowując się do prestiżowego profesjonalnego mityngu ze sporą wypłatą gotówki i mając nadzieję pobić rekord wszechczasów w mojej kategorii wagowej.

Jednak pomimo tych wszystkich czynników, po raz pierwszy w życiu nagle straciłem tę głęboką chęć pójścia na wojnę z żelazem. Na szczęście udało mi się ożywić moje pragnienie. Oto kluczowe strategie, których użyłem, aby utrzymać ogień motywacji we mnie.

Skoncentruj się na swoich celach

Moje cele zawsze mnie motywowały. W dni, kiedy wracam z pracy do domu, czuję się wyczerpana i zestresowana, zamiast wczołgać się do łóżka, myślę o swoich celach i jak satysfakcjonujące będzie ich osiągnięcie. Wiem, że jeśli będę dalej ciężko pracować, to tylko kwestia czasu, zanim zostaną zrealizowane.

Dobrze mi się wygrywa i nie ma dla mnie większego odlotu niż świętowanie zwycięstwa na dużym konkursie lub osiągnięcie celu, który mijał od dawna. Żyję dla tych chwil i wiem, że jedyny sposób, w jaki mogą się wydarzyć, to pracować ciężej niż wszyscy inni, którzy próbują mnie pokonać.

Pamiętaj o swoich krytykach

Oprócz moich celów, moi krytycy motywują mnie bardziej niż cokolwiek innego. Niewiele jest rzeczy w życiu tak satysfakcjonujących jak udowodnienie, że ktoś nie ma racji. Przez całe życie mówiono mi, że zawiodę. Na początku wiele ważnych osób w moim życiu, takich jak moi trenerzy, nauczyciele i moi rówieśnicy, odrzuciło moje aspiracje; nawet moi przyjaciele i członkowie rodziny czasami kpili ze mnie.

Czasami słyszałem o tym przez innych lub podsłuchiwałem czyjąś rozmowę, ale często mówiono mi to prosto w twarz, jakby moje sny były śmieszne i całkowicie niemożliwe. Choć było to bolesne, wzbudziło we mnie postanowienie.

Rozwinąłem mentalność, że jeśli ktoś mi powie, że nie mogę czegoś zrobić, to od razu chciałem udowodnić, że się myli. Nawet teraz, gdy trenuję, między seriami myślę o tych, którzy powiedzieli, że nigdy niczego nie osiągnę, a potem wizualizuję robienie dokładnie tego, co powiedzieli, że nie da się zrobić.

Otocz się ludźmi o podobnych poglądach

Dobrzy partnerzy szkoleniowi są nieocenieni. Miałem szczęście trenować i konkurować z jednymi z najsilniejszych zawodników w okolicy i wiele z tych osób stało się moimi najbliższymi przyjaciółmi. Posunęliśmy się dalej, niż myśleliśmy, że to możliwe - czasami może nawet trochę za daleko - ale nie ma wątpliwości, że trening z taką grupą facetów może dziesięciokrotnie zwiększyć Twoje szanse na sukces.

Bez względu na to, jak ciężki możesz mieć dzień, z odpowiednią grupą facetów prawie niemożliwe jest nie dać z siebie 100% za każdym razem, gdy postawisz stopę na siłowni.

Karmiliśmy się nawzajem energią i konkurencyjnością, co często prowadziło do wyzwań w grupie. Zwykle chodziło tylko o dumę lub chwalenie się, ale czasami wyrzucano pieniądze na podłogę sali gimnastycznej, aby spróbować zmusić się do jeszcze mocniejszego nacisku, zwłaszcza gdy jedno z nas mogło nie mieć najlepszego dnia.

Kluczem było to, że w grupie byli faceci, którzy nie tylko chcieli odnieść sukces, ale także chcieli, aby inni odnieśli równie zły, a nawet większy sukces. Chociaż nikt z nas nigdy nie chciał przegrać wyzwania, nigdy nie było zazdrości ani dźgnięcia w plecy. Wszyscy wspieraliśmy się nawzajem w 100% i byliśmy zachwyceni swoim sukcesem.

Jeśli nowy facet wszedł do grupy i przejawiał samolubstwo lub szukał własnego sukcesu kosztem innego, szybko dostawał but, a przez lata zdarzało się to niejednokrotnie.

Niestety, nasze życie zaprowadziło nas w różne miejsca i dziś jesteśmy rozproszeni po całym kraju, ale wszyscy pozostajemy w kontakcie i nadal wspieramy się i motywujemy.

Kiedy wszystko inne zawiedzie - zrób sobie przerwę

Bez względu na to, jak kiepski lub hardkorowy jesteś, wciąż istnieje możliwość wypalenia. Nauczyłem się tego na własnej skórze. Podczas gdy wielu najlepszych sportowców wyczynowych planowało przerwy po wielkich meczach, zawsze byłem typem faceta, który wracał na siłownię dzień lub dwa po zawodach, bez względu na to, jak bardzo się czułem. Każdy wolny czas postrzegałem jako zmarnowaną okazję do postępu.

Jednak pomimo tego poziomu popędu, po ponad dwóch i pół dekadzie treningów i kilkunastu latach częstych zawodów doszedłem do punktu, w którym nagle odczułem brak motywacji. Chociaż w grze było wiele czynników, zdaję sobie sprawę, że moja skłonność do forsowania się w nieubłaganym tempie doprowadziła do nieuniknionego wypalenia psychicznego.

Byłem w trakcie przygotowań do wielkiego spotkania, gdy zaczęło się we mnie wkradać uczucie apatii. Zaczęło się powoli, ale stale rosło i wkrótce mój trening był pozbawiony inspiracji i zwykłej intensywności.

Szokująco, mój cykl treningowy nadal szedł dobrze, więc zdecydowałem się rywalizować zgodnie z planem, ale z powodu braku chęci i skupienia zostałem wezwany wysoko na wszystkie trzy próby przysiadu i zbombardowałem się z mityngu.

Najgorsze w tym, że nie udało mi się dostać ani jednej windy, było to, że później nawet mi to nie przeszkadzało. Zamiast odczuwać ogromne rozczarowanie i od razu zdecydować się zrobić lepiej, doświadczyłem poczucia ulgi, jakby zdjęto ze mnie wielki ciężar.

Nigdy wcześniej tego nie doświadczyłem, uznałem to za wyraźną wskazówkę, że nadszedł czas, aby odejść od sportu, który pasjonował mnie od tak dawna. Chociaż moja decyzja była pochopna i prawdopodobnie skrajna, biorąc pod uwagę sytuację, wydawała mi się wtedy całkowicie logiczna.

Szybko zdałem sobie sprawę, że wszystko, czego naprawdę potrzebowałem, to przerwa. Wraz z moim ostatnim sukcesem nastąpił wzrost oczekiwań i presji. Nie pozwalając sobie na jakąkolwiek przerwę, było tylko kwestią czasu, zanim zacząłem czuć się przytłoczony, a moje pragnienie zniknęło. Choć brzmi to prosto, było to dla mnie rewelacją.

Jednak wystarczyło tylko trzy tygodnie, aby nie postawić stopy na siłowni ani nie podnosić ciężaru. Obudziłem się pewnego ranka i wróciło mi pragnienie podnoszenia ciężarów. Nie mogłem się doczekać, kiedy zacznę rysować ręce i wrócić pod ciężki pręt. Natychmiast wrzuciłem swoje ubrania treningowe, poszedłem do garażu, załadowałem bar i wziąłem się w miejscu, w którym przerwałem niecały miesiąc wcześniej.

Tam, gdzie należę

W kwietniu 2009 roku na Mistrzostwach UPA w końcu pobiłem rekord wszechczasów w kategorii do 220 funtów. Zacząłem od przysiadu o masie 1003 funtów, poparłem go osobistym rekordowym wyciskaniem na ławce 738 funtów i zabezpieczyłem rekord ciężkim, 810-funtowym martwym ciągiem, uzyskując w sumie 2551 funtów.

Podczas gdy moje obecne cele przeniosły się na kulturystykę, moje pragnienie spełnienia marzeń pozostaje tak silne jak zawsze. Mam nadzieję, że wykorzystanie moich technik motywacyjnych pomoże Ci osiągnąć Twoje cele, tak jak pomogły mi osiągnąć moje.

Masz własne wskazówki motywacyjne? Opublikuj je w LiveSpill. Z niecierpliwością czekam na ich przeczytanie.


Jeszcze bez komentarzy