Brudne sztuczki

4854
Lesley Flynn
Brudne sztuczki

Wiemy, że trudno w to uwierzyć, ale biznes suplementów diety może być często bardziej oszukańczy niż firma tytoniowa należąca do mafii. Tak, to prawda. Wiemy, że myśląc o producentach suplementów, zyskujesz nieskazitelny obraz altruistycznych dobroczyńców, firm zbudowanych na uczciwości, prawości i dobrej woli, firm, które po prostu chcą pomóc ludziom spełnić ich marzenia i… .

Aw, kogo żartujemy? Biznes suplementów ma okropną reputację. Niestety, jest to branża pełna dźgnięć w plecy, karmiących z dna i oszustów. Spójrz na najwyższe szczeble wielu firm zajmujących się suplementami, a znajdziesz więcej byłych minusów i byłych dilerów narkotyków, niż możesz uścisnąć kijem. To bezwzględny przemysł, w którym konkurenci są uważani za śmiertelnych wrogów, a konsumenci są często uważani za bezmyślnych narkotyków, których można prowadzić nosami, obiecując większe mięśnie i kurczące się talie.

Oczywiście nie każda firma zajmująca się suplementami pasuje do tej brzydkiej kategorii. Jest kilka osób, które w rzeczywistości nie były w więzieniu, szanują ludzi, którzy używają ich produktów i odmawiają wprowadzenia na rynek suplementu, chyba że jest on innowacyjny, bezpieczny i skuteczny. Ale prawda jest taka, że ​​można policzyć liczbę dobrych firm na jednej ręce „Mr. Stumpy ”, twój nauczyciel sklepu z gimnazjum.

Podczas gdy niektóre magazyny poświęcone mięśniom wciąż próbują ukryć fakt, że są własnością lub są powiązane z firmami zajmującymi się suplementami, T-mag zawsze otwarcie mówił o swoich relacjach z Biotest. Nie gramy w gry, w które gra większość firm iz tego powodu przyciągamy największe talenty z branży czasopism i suplementów. A ponieważ wielu z nas od lat zajmuje się innymi aspektami działalności, wiemy, co tak naprawdę dzieje się za kulisami.

W rzeczywistości, gdybyśmy napisali książkę „Opowiedz wszystko” o branży, zostalibyśmy wciągnięci do sądu przez co najmniej tuzin innych czasopism i twórców suplementów. Nie trzeba więc mówić, że tego nie zrobimy. Zamierzamy porozmawiać o wszystkich brudnych sztuczkach, które widzieliśmy, aby wypchnąć badziewie niczego nie podejrzewających konsumentów.

Możesz już nigdy nie spojrzeć na reklamę suplementów w ten sam sposób.

Brudna sztuczka # 1 - Payola

W latach pięćdziesiątych przemysł muzyczny wstrząsnął skandalem. Firmy fonograficzne, aby zbudować publiczność dla niektórych artystów lub wydawnictw, zrobiłyby to zapłacić stacje radiowe do odtwarzania ich piosenek. Zrobiono to pod stołem i było to nielegalne.

Niestety branża suplementów również jest tego winna. Wiele firm oferuje prowizję urzędnikom lub sprzedawcom w sklepach ze zdrową żywnością i witaminami. Jeśli sprzedawca za ladą sprzedaje butelkę swojego produktu jakiemuś geekowi, otrzymuje wcześniej uzgodnioną kwotę gotówki.

Czy zastanawiałeś się kiedyś, dlaczego okazjonalny sprzedawca wyciąga produkt, o którym nigdy nie słyszałeś, i wychwala jego zalety? Cóż, są duże szanse, że po prostu próbuje spakować swój portfel.

Ta praktyka stała się tak rozpowszechniona, że ​​prawie każda firma suplementacyjna została zmuszona, w takim czy innym czasie, do zaoferowania równy łapówki tylko po to, aby mogli konkurować z innymi produktami na równych zasadach.

Wykształceni kupujący nie muszą się martwić o tego typu rzeczy, ale szkoda biednego nowicjusza, który wychodzi ze sklepu z torbą na zakupy pełną zakupów wywołanych payolą.

Brudna sztuczka nr 2 - oznaczanie hijinks

Poniżej znajduje się lista składników, które możesz zobaczyć na jednym z wielu zamienników posiłków:

SuperPro (unikalna mieszanka koncentratu białka serwatki ze specjalnie przefiltrowanego i wymienianego jonowo białka serwatki, kazeinianu wapnia, izolatu białka mleka, tauryny, L-glutaminy, kazeinianu sodu, albuminy jaja i alfa-ketoglutaranu wapnia [AKG])

Nowicjusze widzą listę „SuperPro” i myślą, że jest to jakieś magiczne, super skuteczne białko. To nie jest coś takiego.

Nie powinno Cię dziwić, że FDA ma przepisy dotyczące etykietowania, a jedno z nich wymaga, aby producenci żywności wymieniali składniki według ilości. Składnik, który pojawia się jako pierwszy na liście, jest składnikiem dominującym, a kolejne składniki są wymienione w porządku malejącym według wagi. Jeśli produkt zawiera 100 gramów magicznej substancji A, 50 gramów magicznej substancji B i 25 gramów półmagicznej substancji C, substancja A musiałaby najpierw pojawić się na etykiecie, a następnie oczywiście B, a następnie C.

W związku z tym prawie każdy MRP zwykle zawierałby maltodekstrynę wymienioną jako pierwszy składnik, a jak większość z was wie, maltodekstryna jest tanim, słodkim proszkiem węglowodanowym. Ale żaden konsument nie chce kupować napoju białkowego, w którym maltodekstryna jest pierwszym składnikiem, prawda?

Do diabła, łatwo to obejść. Wszystko, co musisz zrobić, to połączyć całą masę składników, z których jeden lub więcej może być białkiem, i znak firmowy konglomeracji. Nadaj mu wymyślną, magiczną nazwę, aby w oczach FDA substancja stała się własną jednostką. Wtedy, naturalnie, Twoja nowa magiczna substancja znajdzie się na pierwszym miejscu na liście składników. Tak powstały takie rzeczy jak Metamyosin.

To samo dzieje się z wieloma produktami.

Czy to nieuczciwe? Może nie, ale musisz przyznać, że jest to trochę podstępne, zwłaszcza jeśli chodzisz po okolicy, reklamując magiczne właściwości swojego spay-shul białko.

Brudna sztuczka nr 3 - Używanie „ukrytych” składników

Nie ma nic magicznego w proszkach białkowych i MRP. Ale niewiele firm jest na tyle uczciwych, by powiedzieć: „Słuchaj, to jest wygodne, smakuje dobrze, a składniki są najwyższej dostępnej jakości. Ale w końcu, hej, to tylko jedzenie.”

Nie, zamiast tego podniecają produkt tak bardzo, że nowicjusze i osoby z upośledzeniem umysłowym myślą, że dostały w swoje ręce sterydy o smaku czekoladowym. Jak więc twórcy brudnych suplementów przedłużają szum marketingowy? Cóż, znaliśmy kilku z nich, którzy dodali do produktu tajny składnik, który nie był reklamowany na etykiecie.

Jedna sztuczka polega na dodaniu odrobiny kreatyny do proszków białkowych. Dlaczego mieliby to zrobić? Prosty. Chociaż kreatyna może pomóc w budowaniu mięśni na dłuższą metę, jedną z pierwszych rzeczy, które się zdarzają, jest ogromne zatrzymywanie wody, co powoduje, że użytkownicy czasami zyskują kilka kilogramów wody w pierwszym tygodniu stosowania. Wciągając trochę kreatyny, użytkownicy proszków proteinowych pomyślą: „Kurcze, skończyłem i zyskałem dwa funty mniej w ciągu zaledwie kilku dni. Będę hyooooge!”

Niektóre spalacze tłuszczu mają również coś dodatkowego, zwykle diuretyk. Chociaż zwykle podaje się je na etykiecie (tak powinno być, ponieważ jest to prawo), reklamy rzadko mówią, dlaczego składniki takie jak korzeń mniszka lekarskiego, damiana, korzeń sarsparilla, liście buchu, perz, jedwab kukurydziany, liście mącznicy lekarskiej i jałowiec jagody są dodawane. Ale powiemy ci. Są dodawane, więc w pierwszym tygodniu wkurzysz kilka funtów wody i pomyślisz, że tracisz tłuszcz!

Wiele z tzw aktualny Dostępne obecnie na rynku „spalacze tłuszczu” to nic innego jak miejscowe diuretyki, dające tymczasowe rezultaty (jeśli takie istnieją). Możesz uzyskać ten sam efekt utraty wody, używając preparatu Preparation-H i folii plastikowej, starej sztuczki używanej przez konkurencyjnych kulturystów noc przed pokazem.

Krążyły również pogłoski, że wiele wczesnych zamienników posiłków, „żywności modyfikowanej” i receptur zlewozmywaków zawierało jakiś rodzaj nielegalnego narkotyku dodanego do pierwszej partii. Jeden znawca branży, którego znamy, ma dowód na takie oszustwa zamknięte w swoim biurku. Ma analizy laboratoryjne, które dowodzą, że do produktu dodano małe dawki prawdziwego sterydu anabolicznego. Kiedy pierwsi użytkownicy uzyskali zaskakujące wyniki, rozeszła się wieść o nowym „cudownym” produkcie i narodziła się cała branża. Dowody, jeśli istniały na początku, zostały dosłownie skonsumowane, a lek nigdy nie został ponownie użyty w późniejszych partiach.

Brudna sztuczka # 4 - Oszczędność składników aktywnych

Istnieje wiele suplementów, które działają, ale są one zwykle drogie. Surowce są kosztowne, podobnie jak proces produkcji. Jak więc działa brudny (lub w wielu przypadkach po prostu nieświadomy) firma zajmująca się suplementami nadal korzysta z dzisiejszych gorących supps? Łatwo. Używają tylko niewielkiej ilości składnika aktywnego, tylko tyle, ile mogą legalnie zażądać go na etykiecie, chociaż nie wystarczy, aby zrobić cokolwiek dla kupującego go biedaka.

Zaczęło się od kreatyny wszystkich rzeczy, co jest głupie, ponieważ kreatyna jest już tania. Odkryto, że wiele marek sklepów „bez nazwy” sprzedawało wiadra wyłącznie z cukrem i białkiem niskiej jakości, twierdząc, że zawierały one kreatynę. Tak, ale musiałbyś zjeść całe wiadro, żeby dostać nawet marną porcję pięciu gramów!

Był to popularny trend na produkty „zlewozmywakowy”, proszki, które zawierały trochę pozornie każdego gorącego dodatku na półkach. Oczywiście nie było tam wystarczająco dużo niczego, co wywarłoby duży wpływ na konsumenta, ale do diabła z tym, na pewno wyglądało dobrze wymienienie wszystkich tych rzeczy na etykiecie, prawda??!

Niedawno tę brudną sztuczkę wyciągnięto z tribulusem i niektórymi sproszkowanymi produktami metoksy-izoflawonowymi na rynku. Jasne, te proszki zawierają metoksy, ale nie wystarczają, aby pomóc osobie budować mięśnie (a poza tym sproszkowana metoksy, bez specjalistycznego nośnika, i tak nie działa tak dobrze). Mimo to jest o wiele więcej konsumentów, którzy nie czytają uważnie etykiet niż tych, którzy to robią, więc te produkty wciąż zgarniają ciasto, przynajmniej od początkujących użytkowników, którzy po prostu nie wiedzą nic lepszego.

Brudna sztuczka # 5 - Używanie bzdurnych składników

Jest to ściśle związane z brudną sztuczką numer cztery, tyle że tym razem firma używa dość właściwego składnika, używają po prostu słabej jakości i mniej skutecznej wersji. Jest to ostatnio bardzo popularne w przypadku produktów Tribulus. Wieść o skuteczności produktów wysokiej jakości, takich jak Tribex-500, rozchodzi się, więc inne firmy „ja też” spieszą się, by wypuszczać własne wersje.

Rzecz w tym, że istnieje ogromna różnica między wysokiej jakości Tribulus terrestris a zamiatarkami podłogowymi używanymi przez większość firm. Jasne, tanie firmy mogą reklamować Tribulus na etykiecie, ale konsument nie dostanie dobrych rzeczy. To trochę tak, jakby wybierać między Porsche 911 a Fordem Escortem. Hej, oboje mają cztery koła, silnik, drzwi i takie tam? Oba są oznaczone jako samochody, więc na czym polega różnica? (Dużo!)

Jest to również popularna podstępna sztuczka stosowana na rynku białek w proszku i MRP. Przepraszam, ale nie ma możliwości, abyś dostał wysokiej jakości składniki w tych tanich, pięciofuntowych wiaderkach białka. To tak, jakby facet na rogu sprzedał „Rolexy” za dwadzieścia dolców. Nie daj się mu oszukać ani nie daj się oszukać proszkom lub suplementom białkowym z rabatem.

Dirty Trick # 6 - Tricks with Growth Hormone

W świecie kulturystyki i długowieczności jest wiele firm, które sprzedają produkty GH.

Problem w tym, że nie sprzedają prawdziwego GH. Sprzedają to, co, mam nadzieję, jest sekretagogami GH. W rzeczywistości produkt jest prawdopodobnie aminokwasem, takim jak arginina, który przyjmowany w dużych ilościach na pusty żołądek może powodować przejściowy wzrost GH. Nieważne, że musiałbyś powtarzać ten wzrost kilka razy dziennie, aby przyniósł on jakikolwiek korzystny efekt.

Jest to analogiczne do sprzedaży młotka jako produktu uwalniającego GH. Ból często powoduje uwolnienie hormonu wzrostu, więc jeśli uderzysz się młotkiem w głowę, otrzymasz tymczasowy wzrost hormonu wzrostu. Aby wesprzeć skuteczność ich młotka jako produktu kulturystycznego lub przedłużającego życie, firma suplementująca wykorzystuje badania zebrane z badań, w których stosowano real GH.

Tylko niewykształcony konsument nie wie nic lepszego.

Firmy homeopatyczne robią to samo, ale ich produkty opierają się na innej teorii. Zgodnie ze ścisłą homeopatią substancja chemiczna działa w organizmie, ponieważ ma określoną energię lub rezonans, który ma określony efekt. To nie sama substancja chemiczna ma wpływ, ale jej energia wibracyjna. Tak więc, starając się wydestylować tę energię i uczynić możliwym najbardziej efektywny produkt, „cicuss” ją, co oznacza, że ​​destylują ją w wodzie w kółko. Na przykład mogą dodać jedną część substancji A do 10 części wody. Wstrząsali nim, a następnie dodawali jedną część mieszanki do 100 części wody i wstrząsali.

W związku z tym pierwotna substancja staje się coraz bardziej rozcieńczona. W rzeczywistości myślą, że zawierają najsilniejsze leki brak cząsteczek oryginalnej substancji; tylko wibracyjna energia chemiczna. Tak, wiem, ja też tego nie rozumiem.

Jednak korzystanie z badań przeprowadzonych na prawdziwym GH w celu poparcia ich twierdzeń jest całkowicie błędne.

Brudna sztuczka # 7 - wypaczanie badań

Każdy lubi oglądać badania nad nowymi suplementami, ale może to być miecz obosieczny. W końcu istnieje wiele badań pokazujących, że HMB działa świetnie, ale 99% osób, które go wypróbowały, powie Ci, że jest bezwartościowy. Więc o co chodzi?

Jedna odpowiedź brzmi, że suplement naprawdę działa… ale tylko w bardzo wysokich dawkach. Wykazano, że HMB działa dobrze przy 12 gramach dziennie. Ale to około 48 tabletek za 14 małży dziennie! Nierealistyczne, zwłaszcza w przypadku tylko przeciętnych wyników.

Przychodzi na myśl również pirogronian. Około 1996 roku pirogronian wywołał pewne podniecenie wśród społeczności fitness. W jednym badaniu przeprowadzonym zanim pirogronian stał się dostępny, przypuszczalnie zwiększał utratę tłuszczu o 48%. Miał też zminimalizować utratę masy mięśniowej podczas diety i zwiększyć wytrzymałość. Kiedyś pirogronian miał być nawet lekiem na receptę! Zmiany w przepisach dotyczących suplementów diety pozwoliły jednak na legalną sprzedaż pirogronianu i wielu innych związków bez recepty.

Pirogronian trafił na rynek, wszyscy go wypróbowali i na pewno… nikt nie zauważył dużej utraty tłuszczu, jeśli w ogóle. Co się do cholery stało? Kilka rzeczy: oryginalne badania przeprowadzono na bardzo otyłych kobietach, które spożywały 36 gramów dziennie. Jednak gdy trafił na półki, zalecana dawka wynosiła około 2 do 5 gramów dziennie. Jeśli chciałbyś wziąć tyle pirogronianu, ile wykorzystano w oryginalnych badaniach, musiałbyś wydawać od dziesięciu do dwudziestu dolców każdego dnia!

(Wiele osób i tak choruje na żołądki przy tej dawce, a pirogronian również rozkłada się dość szybko, więc jest szansa, że ​​nie dostaniesz tego, za co zapłaciłeś, jeśli leżał na półce przez jakiś czas.)

Obecnie pirogronian jest nadal sprzedawany, ale zasadniczo był to D.O.ZA. od samego początku.

Jedną z najstarszych sztuczek związanych z badaniami naukowymi jest wykonanie testów na bardzo wybranej grupie osób, a następnie założenie, że zadziała to u wszystkich w ten sam sposób. Problem polega na tym, że badanie przeprowadzone na 89-letnich kobietach z Pakistanu, które palą dwa opakowania dziennie, prawdopodobnie nie będzie miało takiego samego wpływu na młodszych, wytrenowanych mężczyzn. (Pamiętaj o borze?)

Zasadniczo wiele firm wykorzystuje badania jako ozdobę okien, wiedząc, że większość ludzi nie zamierza ich szukać.

Brudna sztuczka # 8 - taktyka „Jeśli nie możesz ich pokonać, dołącz do nich”

To nie jest tak naprawdę brudna sztuczka, ale wciąż wskazuje na charakter firmy.

Powiedzmy, że jedna firma zajmująca się suplementami wychodzi z nowym produktem. Inna konkurencyjna firma natychmiast przystępuje do ataku, twierdząc, że produkt jest bezwartościowy. Wtedy coś się dzieje: społeczeństwo zaczyna kupować te rzeczy jak szalone! Oni to lubią! Nagle konkurencyjna firma decyduje, że to wcale nie jest takie złe i szybko rzuca własną wersję na półki.

Faktem jest, że istnieją dwa rodzaje firm zajmujących się suplementami. Pierwszy typ sprzedaje wszystko, co może zarobić, niezależnie od tego, czy wierzą w produkt, czy nie. „Jeśli ktoś kupuje sproszkowane jądra kóz, do cholery, lepiej zacznijmy sprzedawać sproszkowane jądra kóz!" Mówią.

Drugi rodzaj firmy unika modnego trendu i sprzedaje tylko produkt, który naprawdę uważa za skuteczny - innymi słowy suplementy, których sami chcą używać. Damy Ci jedno zgadywanie, do której kategorii należy większość producentów suplementów.

Brudna sztuczka nr 9 - „Resztki” marketingowe i odrzucone pomysły na suplementy

Podajniki dolne w branży suplementów są obfite. Firmy te zazwyczaj obserwują prawdziwie innowacyjnych liderów w branży i albo próbują ukraść ich pomysły, albo pozbierać „resztki” wyrzucone na śmietnik. Podamy dwa przykłady.

W pewnym momencie, aby poprawić dostarczanie do organizmu i farmakokinetykę, Biotest badał nad przekształceniem różnych prohormonów w nową formę zwaną eterami pentylowymi. To było ponad dwa lata temu. Porzucili ten pomysł, ponieważ ten materiał w zasadzie jest do niczego w porównaniu z innymi metodami.

Oczywiście, jeśli przejrzysz dziś magazyny poświęcone mięśniom, zobaczysz reklamy tego „nowego” produktu, wersji wszystkich produktów zawierających eter pentylowy, 5-estrogenowy do maksymalnego AD! Najwyraźniej niektórym firmom zależy bardziej na zarobieniu szybkich pieniędzy niż na swoich biednych klientach, którzy tracą włosy i rosną cycki!

Jak to się stało? Cóż, czasami dolni karmiciele po prostu próbują odgadnąć, co robią wiodące firmy. Innym razem kupują martwy pomysł od firm chemicznych. Następnie spieszyli się z opracowaniem i testowaniem suplementu, próbując pokonać pierwszą firmę na rynku. Skutkuje to często produktem naśladowczym. (Stało się to w przypadku jednej z kopii Androsola dostępnych na rynku.)

Uważaj na dolne podajniki.

Brudna sztuczka # 10 - Sabotowanie innych firm

Na szczęście możemy pomyśleć tylko o jednej paskudnej małej firmie, która ciągnie tę jedną regularnie, ale jedna jest wystarczająco zła. Dzieje się tak: Wytwarzany jest dobry produkt, który jest bezpieczny i wysoce skuteczny. Szczur z konkurencyjnej firmy albo nie może sprzedać rzeczy, albo jest zazdrosny, ponieważ o tym nie pomyślał, więc wymyśla kilka historii, wypędza dobre towarzystwo i zaczyna krzyczeć wystarczająco często i wystarczająco głośno, że „da człowiek ”, w połowie po to, aby uciszyć faceta, a na pół, ponieważ nie zna nauki stojącej za produktem i jest przerażony, mówi firmie zajmującej się suplementami, aby przestała sprzedawać suplement. Jasne, wstrzymanie „oczekuje na dalsze śledztwo”, ale wszyscy wiemy, że to się nigdy nie wydarzy.

Naprawdę smutną częścią jest to, że konsumenci nie będą w stanie kupić dobrych suplementów z powodu zazdrości lub zwykłej złośliwości jednej pokręconej osoby. To zagraża całej przyszłości skutecznej suplementacji. (Jeśli nie wiesz, coś takiego stało się z naszą oryginalną formułą T2 i jest próbowane również z niektórymi innymi produktami Biotest.)

Brudna sztuczka # 11 - Wyrażanie jawnych fałszywych twierdzeń w reklamach

Możemy zrozumieć, czy firma uważa, że ​​jej produkt jest dobry, ale w rzeczywistości nie sprawdza się. To się czasami zdarza. Ale co, jeśli firma po prostu kłamie na temat tego, co ma robić produkt?

Widzieliśmy wiele tego przykładów, od słodkich „przybierających na wadze” promowanych jako suplementy odchudzające po, ostatnio, spalacze tłuszczu sprzedawane jako środki budujące masę! Porozmawiaj o sikaniu na nogę kupującego i mówieniu mu, że pada!

Oczywiście firmy te po prostu umieszczają w swoich reklamach kilka zdjęć zdyskredytowanych pro-kulturystów, najniższe z najniższych ze wszystkich podejrzanych technik reklamowych. Ale 90% ludzi jest oszukiwanych, by uwierzyć w reklamę. Obraz jest wart tysiąca słów i może co najmniej kilkaset kłamstw.

Dirty Trick # 12 - Gry z ortografią

Nowe firmy, które muszą być próbą oszukania niewtajemniczonych, często nadają sobie nazwę bardzo, bardzo, bardzo zbliżoną do nazwy szanowanej firmy farmaceutycznej.

Większość z Was bez wątpienia słyszała o firmach takich jak Schering, Searle, Glaxo Wellcome, Merck czy SmithKline Beecham. Nowicjusze też słyszeli te nazwy. Mogą nie być w stanie zidentyfikować ich jako firm farmaceutycznych lub nazwać dowolnych wytwarzanych przez siebie produktów, ale są niejasno zaznajomieni z nazwami. Tak więc, kiedy widzą produkt na półce w sklepie z suplementami, którego nazwa jest praktycznie identyczna z nazwą jednej z tych firm - z wyjątkiem kilku liter - mówią do siebie: „O tak, słyszałem o tej firmie. Muszą być legalne.”

W rezultacie kupują produkty na podstawie błędnej tożsamości.

Brzmi to naciągane, ale zdarza się cały czas.

Podobnie, istnieje cała masa firm zajmujących się suplementami, które sprzedają różne mieszanki i mikstury prohormonów, ale zamiast przyznać, że sprzedają prohormony, nadają swoim produktom nazwy bardzo, bardzo zbliżone do znanych sterydów. Equipoise staje się czymś w rodzaju Equipose lub czymś bardzo podobnym. Co więcej, w swojej literaturze dotyczącej produktów wymieniają rzeczywisty opis rzeczywistego leku w Physician's Desk Reference, wzmacniając w ten sposób przekonanie, że ta firma w jakiś sposób legalnie sprzedaje sterydy.

To płacz wstydu.

Caveat Emptor

Teraz zadajmy Ci kilka pytań: jeśli producent suplementów używa powyższych paskudnych sztuczek, jak myślisz, co ta firma czuje dla swoich klientów? Jak mądra firma myśli, że jesteś? Właściwie nie obchodzi ich, co myśli inteligentny konsument; nie jesteś ich docelową publicznością! Zamiast tego szukają nowicjuszy i głupich ludzi, mniej więcej tego samego tłumu, który wzywa pannę Cleo do czytania z tarota i kupuje tabletki na powiększenie penisa.

Morał z tej historii polega na trzymaniu się firm, którym ufasz, tych z dobrymi doświadczeniami, które oferują gwarancje zwrotu pieniędzy. Mówiąc szczerze, jeśli firma wkręci ciebie lub kogokolwiek innego, nie pochylaj się ponownie dla nich. Przenieś swój biznes gdzie indziej. Naprawdę jest kilku dobrych ludzi w branży suplementów, ale być może będziesz musiał trochę się rozejrzeć, aby ich znaleźć.


Jeszcze bez komentarzy